Były już RTW na bogatości, cebulowe chyba jeszcze nie, więc pięknie zapełniłeś lukę. Lekko autoszyderczy sposób pisania bardzo mi odpowiada, subskrybuję
:D
Wigilijna atmosfera służy Twemu słowopisarstwu
:DZa wyjątkiem jednego... Ten "Orchid Rode", to zapewne Orchard Rode
:D ? Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
Prawdziwy cebulak wie wszystko najlepiej. Wchodzi do biznes longa, je i pije do wypęku. Zostawi obesrany kibel i pokrzykując na obsługę każe co 5 minut donosić sobie drinki, których nie wypije. Potem zabiera żarcie i picie na wynos, tyle ile zdoła, żeby mu starczyło do kolejnej wizyty. Bo to przecież zapłacone;-)
Adam czekam na kolejne odcinki relacji z podróży wokół świata.Relacja jest świetna z mnóstwem zdjęć oddających klimat odwiedzanych przez Ciebie miejsc.
@adam1987: Nie widzę treści do których się odnoszą wszystkie zachwyty i polubienia. A już sam temat postu zachęca do przeczytania...Czy da się to jakoś odtworzyć?
:oops: wciąż czuje zażenowanie na myśl o stylu w jakim chciałem poprowadzić te relację. Jak widać jednak wcale tak bardzo nie dorosłem i dzisiaj wchodząc do samolotu kupiłem sobie jakąś norę do której właśnie jadę i do której bede szedł jeszcze pół godziny piechotą, żeby wydać 45zł zamiast 49zł, a to wszystko po tym jak mi nie chcieli uznać zniżki w wysokości 10 zł za hotel, w którym jedna noc kosztowała więcej niż wszystkie noce w tej dziurze, do której jadę. Także pamiętajcie z cebulactwa nie da się wyleczyć, czasami i tak będziecie mieli ataki.
:D
@adam1987 Skąd to zażenowanie? Siedzę właśnie na Fili i cebula po 600 peso za kilogram ???Poza tym come on, jak to było? „Podróże kształcą.” Nie pierwszyś i nie ostatni, a na pewno nie na f4f. ? Myślisz, że statutowcy latający w C i w śpiący po Hiltonach cebulki nie lubią? ?
Cebulactwo ma swoje korzenie w epoce PRL. Wtedy każdą markę czy dolara oglądało się z dwóch stron zanim się je wydało za granicą. Średnie zarobki miesięczne w PRL wynosiły 20-30 USD.Dla chętnych - małe przybliżenie tamtej epoki zamieściłem w poście https://www.fly4free.pl/forum/podroze-zagraniczne-w-czasach-prl,18,168701
Ogólnie to i mi się zdarzyło lecieć biznesem i spać w „hiltonach”, choć raczej moja podstawa to Ryanair i „Ibis”. Ta podróż była rzeczywiście mocno budżetowa, ale opis jest jednak stylizowany i pomija te momenty kiedy „skoro już jestem, to pójdę”. W moim wieku to już tak człowiek wszystkiego nie pamięta, ale zdradzę Wam, że moje noclegi w Nowej Zelandii i Australii kosztowały po jakieś 50 PLN i to bez żadnych patentów. Jak poszedłem do wendy’s to wydałem więcej na jeden zestaw.
:o Co to się stało w między czasie, to ja nie wiem, ale teraz to cztery razy więcej za ten sam brak standardustandard wołają.
Na "zwykły" nocleg hotelowy to już niestety trzeba wydać ok. 100 juro za dwójkę, przy tym ostro się gimnastykując.Oraz taki drobiażdżek, jak extra parking 15-40 €, lub +10% do ceny za bezpłatna anulację na kilka dni przed terminem.I mamy bez zbędnego trudu pod 150 €Aaaaa. Jeszcze o śniadaniach zapomniałem. Kawa i rogalik za 10-20€ od osoby.?Porażka.
Z Singapuru nie zrobiłem sobie notatek, aż się boję jak popłynę później...